zamknij

XIV Małopolskie Targi Ślubne w Krakowie

Malopolskie-targi-slubne
W listopadzie w Krakowie odbyły się XIV Małopolskie Targi Ślubne. Było dużo reklam, dużo stoisk i ścisku. Jednak wielu nurtuje pytanie - czy to wciąż nie za mało jak na Kraków? A może to Krakowiacy ciągle żądają więcej?

Dwa dni targów ślubnych to niemalże karnawał dla branży weselnej, chociaż ten prawdziwy weselny karnawał ruszy znowu w czerwcu. Organizatorzy targów ślubnych liczyli na ogromne zainteresowanie i jak zwykle się nie pomylili. Ścisk, tłumy, chaos to tylko urywek tego, co działo się w dniach 15-16 listopada w Centrum Targowym Chemobudowa. Nic wszak dziwnego, skoro ślub ma się tylko raz w życiu, a każdy marzy by był dniem wprost idealnym. Podczas targów swoje kolekcje prezentowały najlepsze salony sukien ślubnych, a najbardziej znane restauracje i pałace zapewniały wykwintny poczęstunek. Fotografowie i weselni kamerzyści chętnie opowiadali o najnowszych technikach, zaś salony fryzjerskie i kosmetyczne przedstawiały wymyślne fryzury i oszałamiające makijaże. Nie zabrakło również firm zajmujących się urozmaicaniem wesel przy pomocy ogni sztucznych, wystrzelających baloników czy czekoladowych fontann.

Czy jednak tegoroczne targi nas zaskoczyły? Czy tylko spełniły wyznaczoną im rolę informacyjną? Te pytania wypływały zarówno ze strony firm prezentujących swoje kolekcje, jak i młodych ludzi planujących własny ślub, odwiedzający przecież niejedne targi ślubne.Chcąc być w pełni obiektywnym trzeba przyznać, że swą funkcję informacyjną Małopolskie Targi ślubne spełniły, jednakże jakość świadczonych usług pozostawia wiele do życzenia. Największym minusem minionych targów zdaje się być sam obiekt Chemobudowy, z którego Małopolskie Targi Ślubne, chyba już wyrosły.

Suknie z kolekcji Madonny

Jednym z najgorzej przygotowanych punktów targów była moda ślubna. I nie chodzi tu o rozmieszczenie stanowisk, brak pokazów mody ślubnej czy możliwości mierzenia sukien lub garniturów, chodzi o bardziej przyziemny fakt, że żadna z czołowych firm nie wysiliła się na pokazanie nowej kolekcji, a eksponowane ubiory ślubne można było podziwiać na poprzednich targach - w lutym 2008 roku. Przestrzeni zabrakło także na nagłaśnianym w mediach przeglądzie kapeli ślubnych. Wiele osób zniechęconych brakiem miejsc i tłokiem, szybko odsunęło myśl o uczestniczeniu w przeglądzie. Ostatnim z niedociągnięć targów ślubnych wzbudzającym niezadowolenie gości były bilety wstępu w cenie 10 zł/os. I jak zapewniała nas jedna z oburzonych par: "wcale nie chodzi o sam fakt istnienia owych biletów, tylko o brak jakiejkolwiek informacji o nich. A przecież było tyle reklam, to wygląda na zwykłe oszustwo." Nie jest to, co prawda zawrotna suma, jednakże wielu z zainteresowanych czuło się po prostu naciągniętych i zniechęconych faktem, że dowiedzieli się o tym dopiero przy wejściu.

Pomimo tych kilku minusów targi ślubne się odbyły i spełniły swoją najważniejsza funkcję informacyjną. Dzięki dużej liczbie prezentujących się firm młode pary mogły wybierać oferty najciekawsze i najdogodniejsze cenowo. Istnienie konkurenta sprawiło również, że wiele firm zaniżało cenniki swych usług, lub dawało specjalne, ciekawe rabaty. Do zobaczenia w przyszłym roku!!!